piątek, 21 listopada 2014

5 na 8 czyli tym razem nie zapomniałam karteczki

Jak ja lubię takie dni jak dzisiejszy. Chociaż minął jak z bicza strzelił.
Gizmo nie grymasił. I dał się do ósmej wyspać.
Nie zaznawszy już dawno takiego luksusu. Postanowiłam śniadaniem powalczyć w Margarytkowym konkursie. Uzbrojona w mannę. Cudo uczyniłam. Fotę cyknęłam. Zjadłam. I zapomniałam... o karteczce. Smuteczek. Ale nie na długo, gdyż...
Stuk. Puk. Do drzwi. Mile zaskoczona przez kuriera. "Moje wypieki", o których pisałam wczoraj. Stały się namacalnie moje. Yupi!
Potem ten fantastyczny, oczyszczający obiad. I pamiętałam tym razem! Karteczka jest ;)
Aż szkoda tak pięknego dnia. Bo nim zdążyłam się obejrzeć. Ciemność nas otoczyła. I Morfeo do snu zaprasza.

Ale zdążę jeszcze naklikać słów kilka o tym co poniżej.
Zgodnie z obowiązującym ostatnio trendem w kuchni mej. Obiad w pięciu smakach. Z kaszą w roli głównej. W słodkiej Przemianie Ziemi.
Czyli znowu oczyszczająco. Nawilżająco. Regulująco.
Z dużą dawką witaminy C. I naturalną kuracją przeciwzmarszczkową. Sezamem.
Jak pupcia Gizmola teraz będę. Ha!
A Wy jak chcecie powalczyć o przewspaniałe nagrody. Klikać tu!


1/2 szklanki kaszy bulgur
1 szklanka wrzątku
oliwa z oliwek
plaster świeżego imbiru
sól do smaku

1 mandarynka
1/2 granatu
7 brukselek
1/2 gruszki
garść ziaren słonecznika
garstka czarnego sezamu
oliwa z oliwek do skropienia (opcjonalnie)

Kaszę wsypałam do garnka. 
Zalałam wrzątkiem z dodatkiem 2-3 kropli oliwy, plasterkiem imbiru i solą. 
Ugotowałam na sypko (20 min. na wolnym ogniu). 

Mandarynki obrałam. Podzieliłam na mniejsze cząstki. 
Granat wydrylowałam. 
Gruszkę obrałam. Pokroiłam w paski.
Zblanszowaną brukselkę podzieliłam na ósemki.
Ziarna słonecznika uprażyłam na suchej patelni.

Do  ugotowanej kaszy wsypałam słonecznik. 
Dokładnie wymieszałam. 
Następnie dodałam pozostałe składniki (według powyższej kolejności).
Sypnęłam sezamem. Chlusnęłam oliwą.

Na podstawie. Zmodyfikowane przeze mnie.

Wspomagam odporność

2 komentarze:

Jeśli już zbłądziłeś w bastaleny strony, jesteś o komentarz mile poproszony ;)

Drogi "Anonimie" Ciebie też nie minie. Wpisz, proszę, w komentarzu chociaż swoje imię ;)